Witajcie!
Mam problem z irysami syberyjskimi. Niby to niezawodne i odporne rośliny, ale moje w zasadzie słabo kwitną (albo nawet wcale!), a pąki zasychają przed rozwinięciem. Mam posadzonych kilka kęp na działce, na której bywam średnio raz w tygodniu. Wygląda to tak, że raz widzę całą masę pąków kwiatowych, gotowych do rozkwitu, a kiedy następnym razem się pojawiam, to zamiast fali niebieskiego koloru widzę, że jest już "po ptokach" - wszystkie pąki suche i roślina wygląda jakby dawno skończyła kwitnienie. Przez długi czas myślałem, że problem tkwi w stanowisku. Próbowałem przesadzać, zmieniać glebę, nawozić - oczywiście bez skutku.

Dopiero w zeszłym roku dostrzegłem jakieś paskudztwo, podstępnie wypełzające z zaschniętych pąków kwiatowych. Niewielkie, białe larwy, które bytują wewnątrz kwiatów i wygryzają środek. Czy ktoś widział coś podobnego? W zasadzie nie ma dla mnie większego znaczenia co to za robactwo, ale jak z tym walczyć. Nie mam pojęcia co zastosować, gdy szkodnik siedzi wewnątrz rośliny, a termin kwitnienia tuż tuż.
Pomóżcie! Mam jeszcze liliowce i irysy bródkowe i boję się, że w końcu się to i na nie rozniesie.