oj cosik mi tu fałszem zajechało,czemu część szanownej komisji w fartuchu gospodarczym siedzi,chyba ta komisja nie zdążyła zdjąć fartucha po lepieniu pierogów,a pan Zbyszek się tylko z jednym pierogiem do niej przytulił?jak było naprawdę?)
Komisja nie zdążyła zdjąć fartucha bo gotowała pierogi. Aniu o co mnie podejrzewasz ? Zresztą ugotować pierogi jak są zrobione to jest małe piwo.Zagotujesz wodę w dużym garnku , posolisz i wrzucasz partiami.Zamieszasz aby się nie skleiły.Przykrywasz pokrywką .Jak wypłyną ściągasz pokrywkę i jak zaczyna woda wrzeć z pierogami , natychmiast je wyławiasz podbierakiem i na moment dajesz do zimnej wody. Odcedzasz i wykładasz na lniane płótno (a te do natychmiastowej konsumpcji oczywiście na talerze ) i jak wystygną zawijasz w to płótno i dajesz do lodówki. Na drugi dzień robisz gulaszyk z fileta , pierożki podgrzewasz w mikrofali lub dajesz na gorącą wodę na sekundę. I smasznego (dotyczy to ruskich pierogów ! ).
Ale wiecie co ? Danusia dzisiaj przyjeżdża i może nad nami załamać ręce co my tu wyprawiamy.
U skowronków też przyjemnie Ale ja rano codziennie wstaję wcześnie do pracy i nie mam tych przyjemności ogrodowych. Najbardziej i miło zaskoczył mnie Zbyszek swoimi zdolnościami kulinarnymi. Jeżeli pierogi smakują tak jak wyglądają, to tylko palce lizać