Enya73
10:47, 22 sie 2012

Dołączył: 06 lip 2012
Posty: 9021
POWIDŁA ŚLIWKOWE Z KAKAO
Przepis ściągnęłam z internetu, ale nie pamiętam skąd niestety
Składniki:
2 i 1/2 kg śliwek
1 kg cukru lub mniej, jeśli ktoś nie lubi zbyt słodkich powideł
20 dag kakao ciemnego odłuszczonego np. Deco Morreno
2 cukry wanilinowe lub najlepiej laska prawdziwej wanilii
Śliwki brutalnie pozbawić pestek, które wyrzucamy w cholerę. Niezjadliwe. Owoce wrzucamy w duży gar i rozdyźdujemy – można przekręcić przez maszynkę, można potraktować blenderem, a można iść na łatwiznę i rozgnieść je ręcznie. Co też uczyniłam – ręce w sagan i wyżywamy się, aż śliwki nie będą przypominały samych siebie.
Dodajemy cukier zwykły, Mieszamy i na ogień – najpierw pod pokrywkę, ale jak tylko zaczną bulgotać – pokrywę ściągamy i gotujemy masę na wolnym ogniu, niewielkim. I tak przez 2 godziny. Co jakiś czas bierzemy drewnianą łychę w rękę i mieszamy. Pojawiające się szumowiny staramy się ściągnąć, aczkolwiek niech się to nie stanie sensem naszej roboty
2 godziny upłynęły, więc dorzucamy kakao i cukier wanilinowy, mieszamy – i tu najłatwiej jest jednak użyć blendera, bo tego kakao jest sporo i… mnie osobiście cholera brała, jak zaczęłam ustrojstwo mieszać łychą.
Wymieszane? No to jeszcze na 3-5 minut na ogień, a potem gorące nakładamy do słoików, porządnie zakręcamy i do góry dnem stawiamy. Niech się zassie na zdrowie.
Pozdrawiam i smacznego życzę.
Przepis ściągnęłam z internetu, ale nie pamiętam skąd niestety

Składniki:
2 i 1/2 kg śliwek
1 kg cukru lub mniej, jeśli ktoś nie lubi zbyt słodkich powideł
20 dag kakao ciemnego odłuszczonego np. Deco Morreno
2 cukry wanilinowe lub najlepiej laska prawdziwej wanilii
Śliwki brutalnie pozbawić pestek, które wyrzucamy w cholerę. Niezjadliwe. Owoce wrzucamy w duży gar i rozdyźdujemy – można przekręcić przez maszynkę, można potraktować blenderem, a można iść na łatwiznę i rozgnieść je ręcznie. Co też uczyniłam – ręce w sagan i wyżywamy się, aż śliwki nie będą przypominały samych siebie.
Dodajemy cukier zwykły, Mieszamy i na ogień – najpierw pod pokrywkę, ale jak tylko zaczną bulgotać – pokrywę ściągamy i gotujemy masę na wolnym ogniu, niewielkim. I tak przez 2 godziny. Co jakiś czas bierzemy drewnianą łychę w rękę i mieszamy. Pojawiające się szumowiny staramy się ściągnąć, aczkolwiek niech się to nie stanie sensem naszej roboty

2 godziny upłynęły, więc dorzucamy kakao i cukier wanilinowy, mieszamy – i tu najłatwiej jest jednak użyć blendera, bo tego kakao jest sporo i… mnie osobiście cholera brała, jak zaczęłam ustrojstwo mieszać łychą.
Wymieszane? No to jeszcze na 3-5 minut na ogień, a potem gorące nakładamy do słoików, porządnie zakręcamy i do góry dnem stawiamy. Niech się zassie na zdrowie.
Pozdrawiam i smacznego życzę.
____________________
Anita - Zielono mi-czyli zielone płuca czarnego Śląska WIZYTÓWKA- wizytówka- zielono mi-czyli zielone płuca czarnego Śląska oraz zapraszam do odwiedzenia Pod-sloncem-toskanii
Anita - Zielono mi-czyli zielone płuca czarnego Śląska WIZYTÓWKA- wizytówka- zielono mi-czyli zielone płuca czarnego Śląska oraz zapraszam do odwiedzenia Pod-sloncem-toskanii