Witajcie, nie wiem jak Wy ale ja pomimo mojej miłości do nart, czekam z utęsknieniem na wiosnę i już była..... Odkryłam różę pienną (nową) z kopca ziemnego, opryskałam ją, ponieważ poprzedniej zimy róża ( poprzedniczka) nie umarzła, a nie wytrzymała wiosennego natarcia patogenów- za szybko rozwinęła pąki w zaciepłym okryciu.
Nawet dziewczyny ucieszyły się z pogody i postanowiły otworzyć sezon wiosenny z przytupem. A tu nagle...
Musiałam różę okryć ponownie- już nieco lżej- mam nadzieję, że tym razem nie przemarznie.

Sarny, nasze ogródkowe szkodniki, wesoło sobie podjadają nasze borówki i sosenki.
Na razie znowu mamy zimę - dziś posadzę sałatkę w szklarni- aż się prosi o wysadzenie- w domu jest jej za ciepło. Natomiast jutro znów pojedziemy na narty - bo pod domem nikomu nie chce się wychodzić na nartach pod górkę ( wolą wyciągi -jest fajniej w towarzystwie).

Pod domem uprawiamy inną dyscyplinę sportu
Życzę dużo słońca czekającym jak ja na wiosnę