Dziś z budka i lęgowej wyszedł pierwszy raz młody mazurek i odrazu dramat,przyleciała
sójka i porwała go na drzewo do sąsiada,podniósł sie straszny krzyk ,patrzę ,a ona żywcem szarpie go na strzępy,rzuciłam kamieniem ,myślałam że go puści ,ale skąd odleciała, tak mi było szkoda ,bo rdzice tak pracowali,żeby ich wykarmić,nigdy bym nie podejrzewała sójki o taki rzeczy,ale zostały jeszcze dwa maluchy