Ja miskanty traktuję bardzo brutalnie
- Rwę je na pół przynajmniej raz w roku (bo kupiłam max 10 sztuk, a potrzeba była większa i teraz mam ponad 30)
- Nie nawożę niczym i nie podlewam za specjalnie (czasem dostaną przy okazji)
- Nie robię kopczyków ani niczym nie przykrywam na zimę...robię tylko snopek, a wiosną ścinam najniżej jak się da.
I rosną Jednego nawet w cieniu na próbę posadziłam....zobaczymy co z niego będzie.
Pozdrawiam i gratuluję ogrodu, bo bardzo zadbany!!!
Justynko dziękuję za cenne rady. Punkt trzeci bardzo ważny, prawdopodobnie przez kopce z kory padły mi 3 sztuki ML... pozostałe nieokrywane żyją i mają się dobrze
a tak w ogóle to witam Cię serdecznie bo chyba u mnie nie byłaś