Ja dałam siatkę. Znaczy... ja chciałam, kupiłam, mąż przyklasnął i zamontował... a teraz nie wiem czy jej nie zdjąć. Źle to wygląda.
Była wichura, wszystkie wysokie drzewa razem z ogrodzeniem i oczywiście z metrowymi tujami wyszły z korzeniami. Większości się nie udało uratować.
Do tego ciężki sprzęt, który wjechał po karpy i drewno rozjeździł cały trawnik. Podwórko masakra. Trzeba zrobić nowe nasadzenia, ale trzeba i czasu i pieniędzy. Stwierdziłam, że zanim cokolwiek urośnie. Zanim nas osłoni od wiatru, kurzu z drogi obok, gapiów i słońca zamontujemy siatkę
90% zacienienia. A teraz... wygląda to jak plac budowy

.
Siatkę znaleźliśmy naprawdę niedrogą. I też była w kolorze zielonym i brązowym. W niedużym sklepie budowlanym, taniej niż na aledrogo, więc można spokojnie kupić. Tylko czy warto wydawać kasę... teraz się zastanawiam.
Najlepiej mieć worek pieniędzy i posadzić szpaler nowych 2 metrowych tuji.
Mam przy siatce stare dzikie wino, które wcześniej obrastało nam ogrodzenie, ale nie wiem czy wciągać je na siatkę, czy też nie, bo zniszczy siatkę.
Aaaaaa!!! Co zrobić? Co zrobić?