Posadziłam jabłonkę o purpurowych liściach i kwiatach, którą wyhodował dla mnie z nasiona mój wujek. Dodam, że było to jedyne drzewo na 1500 m działce. Nawet gdzieś mam uwiecznione jego sadzenie. I kiedy u sąsiadów robiono ogrodzenie "majstrzy" postanowili, że zaparkują jakimś sprzętem akurat na mojej jabłonce (która i tak była po przejściach zimą obgryzły ją sarny tudzież inne zające)

. Od tej pory nie sadzę nic. Gdzieś w rogu rośnie tylko jarząb szwedzki, ale do przesadzenia.
Póki co nie ma miejsca, które nie było by narażone na deptanie i jeżdżenie i choć mam wielka ochotę coś posadzić, to na razie sobie odpuszczę. Poza tym poczekam na wyrównanie terenu i wtedy dopiero pomyślę o sadzeniu.
Kocham brzozy, a kilka samosiejek się znajdzie. Ale zastanawiam się czy nie są za duże jak na naszą działkę. Pewnie posadzę jakąś "odmianową" brzozę.