Trochę czasowo nieogarnięta byłam, ale już na prostą wychodzimy.
W weekend gościliśmy U Kasi i Grzesia nieopodal Zielonej Góry. Było bosko!!! Zawsze jest



Przytargaliśmy 500 sadzonek buksików na żywopłot, magnolię, od Mamy Kasi szafirki pełne, orliki i pierwiosnki (pierwiosnki chyba nieżywe są...)
W sobotę był Łukasz po swoje 160 sztuk buksowych, czyli znowu miłe spotkanie było

Wczoraj zaczęło się od koszenia (eMuś) i doprowadzania nowo przerobionej, wąskiej sąsiadowej rabaty do stanu używalności po bardzo aktywnych harcach nornicy (to ja). Mam nadzieję, że nie zdążyła mi zeżreć lilii, natomiast przesadzane irysy bródkowe, po tej nieoczekiwanej wizycie gryzonia, rosły sobie w próżni...
Potem już sadzenie magnolii, darowanych roślinek i bukszpanów na skarpie. Niestety, wiązało się to również z przesadzaniem paru dorosłych roślin (a i tak nie wszystko jest przesadzone), a pewności, że się przyjmą nie mam żadnej.
Skończyliśmy o 18,30...pakowanko i do Zabrza.
Zdjęcia mam oczywiście, postaram się później wkleić. Buksy nie przycinane jeszcze, czasu nie starczyło