Agnieszka1999
09:36, 23 gru 2014
Dołączył: 23 gru 2014
Posty: 1
Witam,
z góry przepraszam, jeśli podobny wątek już istnieje, ale bardzo mi zależy, aby ktoś doświadczony zwrócił się indywidualnie do mnie z pomocą.
Otóż kupiłam sobie wraz z końcem listopada drzewko Kalamondyny. Nie ma wiedzo ogrodniczej ani zbyt wielkich umiejętności, lecz gdy ujrzałam roślinę - koniecznie chciałam ją mieć.
Na początku byłam o nią spokojna. Postawiłam drzewko w najchłodniejszym miejscu. Niestety, temperatura wynosi tak czy siak około 20°C.
Wyczytałam, że w okresie zimowym trzeba zostawić ją w stanie spoczynku. Dlatego też po zakupie nie przesadzałam mojej Kalamondyny, nie przycinałam oraz nie używałam nawozów.
Podlewam ją raz na tydzień, a raz lub dwa razy na siedem dni spryskuję ją przegotowaną i odstałą wodą. Od jakiegoś czasu opadają z niej liście. Jeden, dwa, cztery, czy czasem nawet sześć dziennie. Wyszukałam informację, że przy zbyt wysokiej temperaturze zimą może się tak dziać, ale wiosną znów obsypie się młodymi, zielonymi liśćmi. Odpuściłam.
Jednak wczoraj, przed podlaniem, zauważyłam coś, co mnie zaniepokoiło. W ziemi zlokalizowałam brązowe, bardzo małe ślimaki. Na początku chciałam je po prostu wyjąć i w ten sposób się ich pozbyć, lecz jest ich zbyt wiele. Na pewno to by się nie udało. Poza tym, na spodzie opadniętego liścia dostrzegłam charakterystyczne, podłużne ślady po ślimakach.
Mam więc dwa pytania:
1. Czy dobrze robię, że nie przesadziłam roślinki i nie nawoziłam?
2. Jak pozbyć się tych ślimaków? A może wcale nie powinnam tego robić i należy je zostawić? Jeśli nie, to czy o tej porze roku można w ogóle w tej sprawie interweniować?
Bardzo proszę o odpowiedź. Zależy mi na tej Kalamondynce
z góry przepraszam, jeśli podobny wątek już istnieje, ale bardzo mi zależy, aby ktoś doświadczony zwrócił się indywidualnie do mnie z pomocą.

Otóż kupiłam sobie wraz z końcem listopada drzewko Kalamondyny. Nie ma wiedzo ogrodniczej ani zbyt wielkich umiejętności, lecz gdy ujrzałam roślinę - koniecznie chciałam ją mieć.
Na początku byłam o nią spokojna. Postawiłam drzewko w najchłodniejszym miejscu. Niestety, temperatura wynosi tak czy siak około 20°C.

Wyczytałam, że w okresie zimowym trzeba zostawić ją w stanie spoczynku. Dlatego też po zakupie nie przesadzałam mojej Kalamondyny, nie przycinałam oraz nie używałam nawozów.
Podlewam ją raz na tydzień, a raz lub dwa razy na siedem dni spryskuję ją przegotowaną i odstałą wodą. Od jakiegoś czasu opadają z niej liście. Jeden, dwa, cztery, czy czasem nawet sześć dziennie. Wyszukałam informację, że przy zbyt wysokiej temperaturze zimą może się tak dziać, ale wiosną znów obsypie się młodymi, zielonymi liśćmi. Odpuściłam.
Jednak wczoraj, przed podlaniem, zauważyłam coś, co mnie zaniepokoiło. W ziemi zlokalizowałam brązowe, bardzo małe ślimaki. Na początku chciałam je po prostu wyjąć i w ten sposób się ich pozbyć, lecz jest ich zbyt wiele. Na pewno to by się nie udało. Poza tym, na spodzie opadniętego liścia dostrzegłam charakterystyczne, podłużne ślady po ślimakach.

Mam więc dwa pytania:
1. Czy dobrze robię, że nie przesadziłam roślinki i nie nawoziłam?
2. Jak pozbyć się tych ślimaków? A może wcale nie powinnam tego robić i należy je zostawić? Jeśli nie, to czy o tej porze roku można w ogóle w tej sprawie interweniować?
Bardzo proszę o odpowiedź. Zależy mi na tej Kalamondynce
