U mnie też dziś wreszcie piękne słońce, które szczególnie cieszy po poprzednich niemal zimowych dniach.
I choć dzis ogród właściwie ogladałam tylko z okna, to i tak pogoda nastraja baaardzo optymistycznie
A ja w święta byłam chora i to były najbardziej spokojne święta od wielu lat. Posprzątane na błysk mam zawsze, więc nie szalałam, nic nie robiłam do jedzenia z bólu i braku sił, wszystko kupił mąż i było super
Kwiatki masz piękne. Moje stokrotki jeszcze niższe i mniejsze od Twoich, też nie mogą się rozwinąć, a jak już jakiś jest wyżej to jest zjedzony przez mojego nowego psa przygarniętego sierotkę.
U mnie na sobotę zapowiadają 20 stopni i będzie wertykulacja trawnika, tylko najpierw wertykulator musimy kupić
Może do pracy się spieszyła....a potem dużo innych zajęć...czy jak to było Beatka?????
Czytałam gdzieś ,aaaaaaa pewnie u Iwk4 . o korze ..i Ty napisałaś,że teraz, gdy nie masz już tej drobnej to grabkami "przejedziesz" i czysto...tak sobie myślę tzn.,że z grubej kory da się grabkami liście wygrabić....??????
Jak wszystko pokręciłam to sorki,głowa mi dziś dokucza okrutnie i myślenie mega zakłócone mam.
Do Białej do szkółki też muszę się wybrać ,tylko z samopoczuciem nie mogę utrafić,mam do nich bon na zakupy ,jeszcze od Mikołaja
Widzisz Kochana - nawet choroba czasem na dobre wychodzi Przynajmniej nie musiałaś gotować...
Zawsze masz w domu posprzątane?!!! No nie, podziwiam Bo u mnie, to różnie...
Psu, to pewnie musisz wytłumaczyć, że kwiatki to do wąchania są, a nie do jedzenia
U mnie trawnik chwilowo tylko porządnie wygrabiony, bo wertykulatora nie mam Będę więc śledzić u Ciebie zakupy. Może też się skuszę, ale u mnie baaaardzo mało trawnika... Więc dumam, czy w ogóle kupować taki sprzęt.
Czasu brak
Późno z pracy, później obiad, trochę sprawdzania i ... dzień minął. Ale za to dziś wyszalałam się ogródkowo. I od razu lepiej się czuję
Pozdrawiam...
Pamięć masz Kobietko doskonałą.
Z korą mam tak - wyrzuciłam ją ostatecznie z rabatek, które są narażone na nawianie liści. Mam takie dwie rabatki - jedna w podwórku (obok rosnie lipa, więc liści jesienią mega), a druga wzdłuż wjazdu (tu ciągle nawiewa mi z drogi, za którą mnóstwo drzew). Nie było najmniejszych szans, by zebrać śmieci bez ruszenia kory. Bawiłam się tak tylko raz - wszystko z ziemi wrzucałam na taczkę, a później przebierałam - korę na rabatki, śmieci w kubeł, cały tydzień mi zszedł... Te rabatki ściółkuję teraz skoszoną trawą, pod którą wiosną dawałam gazety. Ale obecnie pójdzie pewnie tylko trawa, bo co nieco się rozrosło i z gazetami może być problem.
Nie zauważyłam jakiejś wielkiej inwazji chwastów, a to co wyrosło o wiele łatwiej jest usunąć. No i z przesadzaniem, dosadzaniem nie ma problemu. Bo z korą to wiadomo - trzeba zebrać, póżniej znów rozłożyć... Właśnie dziś stwierdziłam, że wiosna dopiero się zaczęła, a ja już drugi raz korę z jednej rabatki zbierałam, by po zabiegu ponownie ją kłaść...
Kora została na rabacie w przedogródku - tej "ogrodowiskowej", którą najczęściej pokazuję. Kora jest gruba, więc łatwo z niej wybrać śmieci. Ale prawdą też jest, że raczej niewiele tam mam do sprzątania.