Gdy kilka lat temu pierwszy raz posadziłem Perry's Orange Sunset i pojawił się blady kwiat, to myślałem, że ktoś podmienił kosze, a on jest po prostu zmienny w kolorze od zupełnie bladożółtego z lekkim różem u nasady do łososiowego.
Niestety Perry's Orange Sunset obecnie nie kwitnie więc nie mam zdjęcia, a na tygodniu po powrocie z pracy (po 16.00) lilie już się zamykają.
Na mszyce próbowałem wyciąg ze skrzypu oraz gnojówka z pokrzywy- kiepski efekt. Mszyca jest bardzo uodporniona.
Jedynym środkiem który działa w moim przypadku to naturalny środek na bazie cukrów, zakupiony w sklepie ogrodniczym. Usuwa mszyce mechanicznie poprzez odcięcie jej tlenu...
Ale po dwóch dniach pojawia się nowa porcja mszyc.....