Pomocy!
W tym roku w kwietniu zakładaliśmy ogród, a ponieważ oboje nie mamy w tym żadnego doświadczenia zatrudniliśmy do projektowania i wykonania ogrodnika. Na dróch rabatach po obu stronach schodów posadził hortensje (bliżej domu) oraz 3 odmiany rododendronów (w środku oraz na krawędziach rabat). Ziemia była tam wymieniana na kwaśną (niestety nie pamiętam dokładnie jaką) jest tam system podlewania kroplowego, rośliny przykryte są włókniną i korą. Stanowisko zachodnio-północne.
Parę tyg temu zauważyłam, że coś niedobrego dzieje się z dwoma Rh (o dziwo nie obok siebie, ale każdy na innej rabacie), zaczęły żółknąć, brązowieć i opadać, pomyślałam, że może się "nie przyjęły" i trzeba je będzie wymienić. Potem 2 kolejne zaczęły wyglądać podobnie. Poprosiliśmy o przyjazd ogrodnika, obejrzał i doszedł do wniosku, że to chyba grzyb i że te 2 trzeba będzie wymienić, a resztę spryskał jakimś preparatem p/grzybiczym. Tych 2 najgorszych nie wyjął ani nic i temat ucichł. Ponieważ wyjeżdżaliśmy na wakacje miałam na głowie inne rzeczy i jakoś to tak zostało (teraz po przeczytaniu nastu stron tego forum jestem przerażona i widzę, że to był błąd, a ogrodnik chyba nie ma specjalnego pojęcia jak postępować( jeśli to faktycznie jest fytoftyroza))
Po powrocie wczoraj zastaliśmy obraz nędzy i rozpaczy.
najbardziej chore - najmniejsze - to odmiana "bengal", nazw pozostałych niestety nie pamiętam, bo pozdejmowałam karteczki

ale te największe mają kwitnąć na różowo.
Cała rabata 1:
cała rabata 2:
najbardziej chore osobniki bengal:
zajęte, ale w mniejszym stopniu:
Największa odmiana - wyglądają bez zarzutu, mają piękny świeży przyrost (który dokonał się u nas), od spodu trochę brązowieje, ale nie wiem czy to nie naturalne starzenie liści czy już objaw choroby? Dolne gałązki są nieco spękane
te średnie od góry pokryte są białawym nalotem, ale to chyba dzieło mszyc, do tego niektórym żółkną liście od dołu i pojawiają się początki dziur na liściach
Bardzo proszę o jakieś porady, bo już sama nie wiem czy coś jeszcze będzie z moich rododendronów? Jeśli to jest fytoftyroza to już chyba po wszystkich?? na pewno nie ma sensu wyjmowania chorych i wsadzania na to miejsce nowych jak sugerował ogrodnik,bo to tylko strata pieniędzy z tego co tu przeczytałam.
Przepraszam za przydługi post... i pozdrawiam tych co wytrwali do końca