No czasem tak trzeba. Przecież nie będziesz leżeć na jezdni. Są ludzie gotowi oddać zdrowie, a nawet życie za sensacyjną fotkę, ale czy akurat krokusy są tego warte?
Dziękuję kwiecieholandii. Byłam u Ciebie z wizytą dziś rano i jestem bardzo ciekawa efektu końcowego. Będę kibicować i śledzić postępy. Fajnie, że do mnie zawitałaś!
Domi, podoba mi się ogród na Twoich fotografiach, jesienny, zimowy z podświetleniem, i te wiosenne łany tulipanów. (A jak maskujesz to miejsce, gdy żółkną ich liście?)
Zdjęcia i pomysły na ich wykonanie, są ciekawe, ale podobnie jak Danusia i Jotka myślę, o tym leżeniu na zimnym przy "zdejmowaniu" np. krokusów. Jak ja z aparatem chodzę w pozycji pionowej, to już widzę niektórych dziwne spojrzenia, a jak bym się położyła...(ja abstynentka). Każdy jest dziwakiem na swój sposób, oni pewnie myślą, że ja, a ja to samo o nich. Gratuluję zdjęć.
Tutaj niewiele Ci pomogę, bo mam dosyć nietypową sytuację przedgródkową. Zajrzyj, proszę, na 4 stronę mojego wątku. W poście z godziny 17:29 wstawiłam fotki klombów przed domem. Nie mam przedgródka, jedynie dwa klomby przed wejściem. Do domu prowadzi wewnętrzna droga wysadzana thujami "Smaragd" - widać ją na jednej z fotek. Ponieważ wejście do domu jest od zacienionej strony północnej, w klombach rosną: cisy, różaneczniki, ostrokrzewy, kiścienie, chojna.
Oj tam, od razu na zimnym Możesz stworzyć sobie komfort i położyć się na materacu dmuchanym (pomysł Danusi). Jak będą szli sąsiedzi, odwrócisz się szybko na plecy i będziesz udawać, że świetnie wypoczywasz w promieniach wiosennego słońca.... A tak na poważnie: nie jestem zbytnio wystawiona na ludzkie spojrzenia, więc mogę tarzać się z aparatem (lub bez) do woli w swoim ogródku. Ale leżenia na chodniku/jezdni nie polecam, bo można zostać obciążonym kosztami przyjazdu karetki pogotowia; tłum gapiów zrobi też cień i zdjęcia nie wyjdą ładnie.
Jeśli chodzi o maskowanie zeschniętych badylków tulipanów: staram się je sadzić między trawami i hostami, które później zasłaniają (przynajmniej częściwo) liście tulipanów. Listki krokusów, szafirków, tych małych irysków przysłaniają rojniki i barwinek, albo zostają bez maskowania, bo wyglądają jak niska, miękka trawka.
U mnie też wejście będzie w większej części zacienione i właśnie chciałam tam użyć cisów, ale czegoś mi brakuje i kombinuję. Będę zaglądała do Ciebie bo naprawdę głowa z pomysłami się rozjaśnia. A ogród pewnie, jak i u Ciebie będzie musiał parę lat poczekać na efekt, który pozwoli dojrzeć jego piękno. Nawet najwspanialszy projekt nie jest w stanie sprostać wymaganiom na 100%. Tak jak pisałaś, co sezon coś nowego, więc i ogród się zmienia. Mój projekt domu nie jest w stylu holenderskim , więc i ogród nie będzie taki. Będą pewnie jakieś jego elementy.
Jeśli chodzi o rośliny na froncie domu: na początku było zbyt monochromatycznie, bo cisy zielone, różaneczniki zielone przez większą część roku, ostrokrzewy zielone. Myślałam, że w takim cieniu nic kolorowego nie będzie rosło. Ale w kolejnych latach dosadziliśmy kiścienie, które świetnie dają sobie radę i mają śliczne kolorowe listki na wiosnę. Później dołożyliśmy kolejny kolor: ostrokrzewy "Belgica Aurea", hosty o białych listkach, Inkarwillę Delavaya, nawet tulipany ładnie się tam udały zeszłej wiosny. Dosadzam też kolorowe niecierpki i begonie- byle było weselej. Niestety co rok śnieg spadający z dachu miażdży kompletnie kiścienie i co rok muszą odbudowywać się od nowa. Ze względu na ten śnieg zsuwający się z dachu klomby tuż przy ścianie domu są bez roślin (jedynie jakiś barwinek się tam plącze), ale teraz na wiosnę wsadzę tam cieniolubne trawki, bo one i tak muszą być na wiosnę cięte, więc śnieg może je niszczyć. Tak sobie to wymysliłam po 3 latach