Nie mam śniegu. Miałam tylko dwa dni przed świętami Moje dzieko wciąż protestuje, że taka zima mu nieodpowiada Mam tylko bałagan na posesji i nie mogę się zebrać , żeby posprzątać choć odrobinkę ......
Liczę ,że wyjazd w ferie nam "wypali". Bo jak do tej pory nigdzie nie udało nam się jeszcze pojechać. Od wigilli leczymy się z gryp, przeziębień i wirusów, bo jak jednemu przejdzie to drugi zaczyna. Nawet musiałam zrezygnować z wyjazdu sylwestrowego 3-dniowego z powodu choroby Kuby. Mieliśmy rezerwację w Żabnicy a tam śniegu było pod dostatkiem . No i obeszliśmy się smakiem a szampana wypiłam w domu.....
No cóż taki los... U mnie tradycyjnie jak co roku na święta i sylwestra dzieci chore na zmianę, Już przestaliśmy cokolwiek na ten czas planować, bo nawet dwa razy zdarzyło się tak że chooroba zaatakowala o 14 w Sylwestra... A w tym roku w święta Maksymowi zmieniałam kroplówki bo się odwodnił przez kilkudniowe wymioty...
...skąd ja to znam! Bylismy zdrowi dwa tygodnie teraz Kubuś leży z gilem....
A właśnie.... jadę dziś z Kubą do lekarza a on gada: "mama, a kiedy ja zobaczę duziego Kubę?", nie załapałam o kogo chodzi więc pytam "jakiego dużego Kubę", Kuba na to "no mama!, cioci Sylwi pseciesz! No co Ty?!", mówię "myszko muszę zapytać Cioci kiedy by mogli przyjechać....", Kuba na to "dobla, dobla, tylko sibko!"
Coś z tymi choróbskami nie tak w tym roku. U nas jak nigdy też przeziębienie za przeziębieniem. Właśnie wychodzimy z trzeciej rundki (takiej, że ja od ciebie to ode mnnie i podaj dalej). Też mam już dość. Nigdy tyle nie chorowaliśmy.
Ja zaglądam!!! I to jest dobre słowo, bo Twój wątek jest pierwszym, którego nie przeczytam od deski do deski... Jest tak pękaty, że ja już przyrastam do kompa. A wciąga jak diabli, bo takie projektowanie ogrodu na odległość jest strasznie fascynujące i człowiek chce wiedzieć: a co dalej? a co dalej?... Zazdroszczę Ci, że masz w ogrodzie glinę. Ja muszę się wybrać w pole, znalazłam tam jakąś hałdę z wykopów z wielkimi kawałkami gliny i po pół wiadereczka przydźwigać (ilość kursów zależy od kondycji... ). Twoje zakupy na nasadzenia przyprawiają mnie o zawrót głowy. No ale ten areał wchłonie w siebie wszystko! No nie mogę... do połowy dojechałam, będę „dooglądywać” z doskoku - umówmy się, że już jestem na bieżąco... Zdrówka życzę!