Małgosiu u mnie też było kokoszkowanie ale szczerze mówiąc denerwował mnie ten misz masz. Niby z jednej strony cały czas brakowało mi koloru, kwiatów, roślin kwitnących a z drugiej strony nic mi nie konweniowało.
W środę po posadzeniu grabów jakbym nowe oczy dostała Zobaczyłam swój ogród w zupełnie innym świetle i idąc za ciosem wydałam prawie wszytko co kwitnie. Zostawiłam hortki, lawendę i wrzos choć los lawendy też jest niepewny
Ogród kolorowy, kwitnący uwielbiam u kogoś, zachwycam się każdym kwiatkiem, zapachem ale z moją uporządkowaną i pedantyczną naturą nie wygram i nie zamierzam z tym już walczyć
O moim wyjeżdzie do Wojsławica nawet nie będę pisać bo szkoda moich i Waszych nerwów