Wpadłam aby powiedzieć że odpisałam ci u mnie ,a tu taki fajny koci tematjestem żywo zainteresowana każdą informacją o sterylizacji Moje trzy kotki czekają na taki zabieg .Cały czas się waham czy nie zrobi im ten weterynarz krzywdy,no i muszę mieć co najmniej tydzień urlopu aby być z nimi non stop .Póki co daję im tabletki antykoncepcyjne, nie mają rui Mam tylko z jedną kotką kłopot czarną Ona też ma branie wśród wiejskich kotów i tak ją atakują ze przychodzi z pogryzionym karkiem .Pewnego dnia słyszałam jak krzyczała przerażliwie w trawie po czym uciekła do domu i tak mi się żaliła przeokropnie że już jej nie wypuściłam .Ta kotka wszystko pozwoli mi sobie zrobić ,czesanie ,czyszczenie uszek,wyciąganie kleszczów obcinanie pazurków opatrywanie ran tylko mówić nie umie a jaka z niej pieszczocha Nie wiedziałam ze koty to też zboczeńcy, przecież ona nie ma rui na dodatek wygryza jej kark Juz wyczaiłam który to taki jurny, na bezczelnego mi do ogrodu wchodzi ,ale go straszę i ucieka .Koty też powinny być kastrowane nota bene.Chciałam o różach pogadać a zeszłam na koty hi,hi.Pisz jak się czuje kicia i jaki czas jest potrzebny opieki do pełnego wyzdrowienia po zabiegu .Buziaczki dla niej posyłam bo ja całuję wszystko co kocham
Wiolu! to ta róża, tylko kolor przekłamany,bo zdjęcie trochę prześwietlone.Kupiłam ją tej wiosny, ale nazwę mam zapisaną w notesie,który jest na działce. Jutro Ci prześlę.Pozdrawiam
ma badzo ciemny biskupi kolor i jest dość wysoka
____________________
między pasjamiJola - Między pasjami
Dajano, powiem w sekrecie, że liczyłam na to, że przeczytasz ostatnie wpisy, bo wiem, że Ty kocia mama jesteś.
Powiem tak - sterylizacji kotki bałam się potwornie, nie wiedziałam jak to będzie, a że jestem strasznie uczuciowa to oczywiście mało zawału serca nie dostałam przed zawiezieniem kotki. Już widziałam oczami wyobraźni płaczącą kotkę, rozrywanie szwów i wiezienie kota do weterynarza w środku nocy.
Teraz dopiero minęły dwie doby od operacji więc trochę nie chcę zapeszać, ale napiszę Ci jak było i jak jest: Kotkę zawiozłam na umówioną godzinę. Zrobiłam absolutnie straszny błąd bo wiozłam ją w kartonie (nie miałam klatki). Kotka strasznie płakała, rozpaczała wręcz bo nie wiedziała co jest grane. Było poza tym strasznie gorąco i jak zajechaliśmy na miejsce to ledwie dyszała .
Od razu lekarz wziął ją na stół operacyjny. Ludzie zwykle odbierają kota od razu po operacji ok. 1,5 godziny. W internecie piszą, żeby zwierzęcia nie zostawiać bo tęskni, ale ja się bałam, że nie podołam (psychicznie przede wszystkim)i umówiłam się na pozostawienie kotki na 24 godz. Załatwiłam klatkę i odebrałam kotkę po dobie. Była w super dobrej formie. Wyobraź sobie, że w ogóle nie było widać, że przeszła tak poważną operację, tzn. jest wygolona i szew widać, ale chodzi mi o jej zachowanie. Normalnie chodziła, nawet skakała na krzesło i wyżej na murki. Nie lizała rany, ani nie próbowała wyciągać zębami nici. Jadła normalnie (bardziej mleko piła, jedzenie dopiero późnym wieczorem).
Więc na chwilę obecną mogę powiedzieć, że naprawdę jest OK i nie ma się czego bać.
Ale muszę Ci jeszcze opowiedzieć taką ciekawostkę behawioralną - wczoraj cały wieczór byłam z nią w ogrodzie, nie opuszczała mnie na krok, a jak poszłam po paru godzinach do domu, to siedziała przed drzwiami i płakała niemiłosiernie. Chciałam ją na noc w garażu zamknąć, ale ona boi się zamkniętych miejsc, do domu i garażu wchodzi, ale jak ktoś zamknie drzwi to zaraz chce wychodzić i drze się wniebogłosy. Wysłałam więc najpierw córkę, a później męża, żeby dyżurowali przy niej na dworze. W nocy też słyszałam jak miauczy,ale już nie tak smutno. Dzisiaj powtórka z rozrywki - cały dzień przy kocie, dopiero późnym wieczorem się uspokoiła i teraz jest cisza. To taka ciekawostka, bo ona nie była taka przylepa. Chyba tej operacji się przestraszyła i obcych ludzi. I sprawdza czy dalej z nią jesteśmy. Niesamowite. Sorki, że tak dużo piszę, ale wiesz ja jestem nienormalna. O kotach mogę non-stop Jak coś to pisz na priva bo nas z Ogrodowiska wypiszą
Na swoich wątkach możemy pisać o wszystkim ,nie ma zakazu bez obaw nie takie rzeczy się pisało .Moje kotki też spią w garażu lecz zawsze mają uchylone i podparte drzwi klockiem aby im sie nie zamknęły, oczywiście te tylne drzwi nie bramę garażową, czasami śpią w domu Pozwalam im bo też za mną tęsknią One same wybierają sobie ten dzień, a ja im pozwalam,mniej więcej co trzeci dzień tygodnia któraś spi w domu ,nigdy wszystkie, tak jakby się umawiały która dzisiaj nocuje Własnie nocuję szarą ,stała przy szybie i lizała ją Wpusciłam bo nie mam sumienia tego nie zrobić.Śpi grzecznie na kanapie w holu na poddaszu ,czasami syn ją zabiera do łózka i to najbardziej mnie dziwi, on nie lubił kotów a teraz je przytula i pozwala spac ze sobą W moim łózku nigdy nie spały bo to miejsce mojej suni i koniec. Kiedy rano mąz wstaje do łazienki przed pójściem do pracy wypuszcza kota W domu nie mam kuwety i nie mam nawet takiej potrzeby,kiedy chcą wyjśc dają głośno znak aby je wypuścic.Temat kotów tez jest dla mnie niewyczerpany bo w pracy czekają na mnie cztery inne i tak jezdzę z tym żarciem juz kilka lat ,tamte są dzikie ,ale też stoją już przed siódmą przed szklanymi drzwiami aby mnie przywitać , biegną za mną z radoscią i oczywiście na michę .Nigdy nie dały się pogłaskać ale merdaja ogonami i biegają wokół mnie z dziką radością .Wiem ze mnie kochają,mają to wypisane w oczach czas do łóżeczka Violupięknie się żegnam juz dzisiaj i życzę dobrego snu .
Oj Dajano, rozczulasz mnie tymi swoimi kocimi opowieściami A żeby było śmieszniej, to ja nigdy nie lubiłam kotów jak mieszkałam w bloku. Zawsze chcieliśmy mieć kundelka, ale nigdy kota. A teraz wszyscy prześcigamy się w opowieściach jakie to nasze koty mądre i cudowne
Oto obrazkowa historia mojej rabaty przy domu. Na dzień dzisiejsz to raczej przechowalnik z minimalną estetyką. Docelowo tu będzie BOSKA różanka z elementami zimozielonymi (dziś cis Hicksii, bukszpany, tujki Aurea Nana, jałowce Blue Star, małe tuje szmaragdy - później pewnie tuje i jałowce wypadną). Widziałabym tu kolor amarantowy (lub ciemny róż), jasny róż (lub biały), granatowy (lub fiolet). Oczywiście wszystko zależy od roślin, które ostatecznie zakupię, a wiem, że szczególnie w przypadku róż muszę uważać na warunki - jest to słoneczne miejsce od południa. Na dziś rabata jest wąska. Kiedy zrobię ścieżkę wokół domu, będzie graniczyła ze ścieżką czyli będzie szersza o jakieś 60 cm, może więcej. Cały czas myślę o różach - wypytuję Was o nazwy, kolory, odporność - muszę mieć takie, którym nie zrobię krzywdy
Ciężka praca nad wykopywaniem darni.
I kanciki
Rabata zakręca od kuchni (wschód) pod jadalnię (południe) i tu się zatrzymuje (w przyszłości będzie szersza więc będzie w jednym kawałku).
Lewa część (ucięte są tylko 3 bukszpany i dalia)
Jesienią chciałabym posadzić 5 krzaczków róż w miejsce jednorocznych - zimozielone i berberysy zostają, albo i nie
To się narobiłaś...
Ach jak ja bym chciała takie miejsce pod domem na różankę.Z tym,że u mnie różanka+byliny...ech pomarzyć mogę...bo z jednej strony taras z przedłużeniem krzewów,z drugiej strony garaż z dojazdem do kotłowni,z trzeciej strony dosłownie patelnia od południa..tam tylko skalniakowate dadzą radę...a czwartej strony nie mam...bo dom w granicy
Więc latam po całym ogródku i wypatruję gdzie byłoby im dobrze..
Miłego dnia