anulaa
22:17, 01 lis 2015
Dołączył: 24 paź 2013
Posty: 114
Witam,
zaczynam banalnie: podglądam Was od dawna, zachwycam się nieustannie-Waszymi ogrodami, panującą tu atmosferą. Inspirujecie, ale jednocześnie mieszacie w głowie , bo ciężko zdecydować, który pomysł przenieść na swoją działkę.
A u nas jest tak: ja-amatorka ogrodnictwa, mąż-taki sam amator. Każde z nas ma jakieś swoje pomysły i czasami gdzieś pośrodku się spotykamy i „coś” nam wychodzi, a czasami… czasami nie
W naszym domu (chciałoby się już powiedzieć „domu z ogrodem”) mieszkamy od czterech lat. Mamy do zagospodarowania około 1100m2. Działkę podzieliliśmy sobie na cztery strefy: nr 1 – za domem, tzw. rekreacyjna, nr 2 – na wschód od poprzedniej, tzw. wsiowa (z przeznaczeniem na warzywka, owoce i kwiaty z babcinego ogródka, a w najdalszym jej zakątku kompostownik obsadzony brzozami), nr 3 – od strony wschodniej domu, tzw. strefa gospodarcza i ostatnia nr 4 – przedogródek.
Na początku było tu pole, a może raczej łąka (z chrzanem, dziką miętą, perzem), którą w pierwszym roku po prostu skosiliśmy kosą. Potem była orka (ciągnikiem), siew gorczycy, znów orka, grodzenie (fuj… jest betonowo-nie lubimy, ale cóż… może kiedyś roślinność to zasłoni), niwelowanie terenu. I teraz zaczęła się orka dla nas – wypożyczyliśmy glebogryzarkę. Mąż śmigał maszyną, ja za nim wybierałam co się da. Za domem był to głównie perz, przed nim-kamienie i gruz.
zaczynam banalnie: podglądam Was od dawna, zachwycam się nieustannie-Waszymi ogrodami, panującą tu atmosferą. Inspirujecie, ale jednocześnie mieszacie w głowie , bo ciężko zdecydować, który pomysł przenieść na swoją działkę.
A u nas jest tak: ja-amatorka ogrodnictwa, mąż-taki sam amator. Każde z nas ma jakieś swoje pomysły i czasami gdzieś pośrodku się spotykamy i „coś” nam wychodzi, a czasami… czasami nie

Na początku było tu pole, a może raczej łąka (z chrzanem, dziką miętą, perzem), którą w pierwszym roku po prostu skosiliśmy kosą. Potem była orka (ciągnikiem), siew gorczycy, znów orka, grodzenie (fuj… jest betonowo-nie lubimy, ale cóż… może kiedyś roślinność to zasłoni), niwelowanie terenu. I teraz zaczęła się orka dla nas – wypożyczyliśmy glebogryzarkę. Mąż śmigał maszyną, ja za nim wybierałam co się da. Za domem był to głównie perz, przed nim-kamienie i gruz.
____________________
Panie Klonie
Panie Klonie