Wczoraj miałam pracowity dzień. Najgorsze, że efektów spektakularnych nie widać a roboty było co nie miara. Wkopałam 30 metrów kabla. Mąż mnie uszczęśliwił na siłę doprowadzeniem prądu do fontanny i choinki. Fajnie, tylko ciągnął kabel z tyłu domu na przód. W sumie 80 metrów kabla. I to wszystko ja mam wkopać bo on "boi się moich roślinek uszkodzić" i zrób to kochanie teraz bo ja chcę sprawdzić czy działa. Super po prostu. Dobrze, że zanim zaczęłam kopać sprawdził połączenia. No w każdym razie zostało mi jakieś 50 metrów... Dobrze, że już poletko z malinami ominięte ale zostało ciągnięcie za kratkami i tujami a tam trudno wejść jest...
Przy okazji wkopywania wypieliłam cały tył, zrobiłam porządek z winogronami bo już były wszędzie tylko nie na słupkach i pomalowałam deski pod pergolę na wisterię - 2 razy. Wieczorem padłam dosłownie i w przenośni. A miałam rabaty przerabiać bo czeka na wsadzenie taki między innymi duet - Heatcliff z krwawnikiem
I takie piękności - udało mi się kupić w moim różanym ogrodniczym Butterfly Kisess i BonBon, jasna no name ale wyglądem przypomina Honeydrew