Kasiu, różany Eden! ... a jak to wszystko musi pachnieć? Nadal nie mogę uwierzyć, że na dachu, w środku miasta takie cuda! Z pastelowych bardzo spodobała mi się Märchenzauber, ale także Pashmina. Dzięki za taki uporządkowany przegląd, no profeska Zbyt wiele jest róż, które są piękne, zbyt wiele...
Też robiłam eksperyment z przycięciem do ziemi na jednym egzemplarzu. Efekt słaby, ale jeszcze poczekam.
Skojarzyło mi się co Toszka kiedyś napisało o Everillo. Pisała że trzeba wiosną wyczyścić i posadzić od nowa.
No to nie ma bata. Nie ma u mnie miejsca na rośliny, które wymagają corocznie takich złożonych zabiegów. Przyciąć, wyczyścić - jak najbardziej, ale wykopywać by oczyścić i sadzić z powrotem to zbyt dużo jak dla mnie.
Kasiu, ja tak z doskoku zaglądam i czytam. Uwielbiam oglądać zdjęcia z Twojego ogrodu.
Moje carexy buchananii też nie odbiły po zimie. Zastanawiałam się, czy nie za mocno je przyciełam.
Niby tata mój zajrzał podlać, wstawiłam też butelkę z wodą, żeby się sączyło, ale nie pomogło. Cieniowanie faktycznie by się przydało.
Niektóre stare też się nie popisują, ale z innych względów zapewne. Pozbędę się Artemis chyba, bo jeszcze NIGDY u mnie nie wyglądała ładnie, ani spektakularnie nie kwitła jak u większości posiadaczek tej odmiany- chyba słusznie nie podobał mi się jej korzeń przy jesiennym sadzeniu te 3 lata temu. Podobnie wypada Afrodyta, która 4 rok nie kwitnie i marznie mi sukcesywnie, Kimono przesadzę 2 do jednego dołka w jakieś inne miejsce, bo nawet rozchodniki je zasłaniają