Zapomniałam napisać, że dzień był tylko lekko wietrzny, wiec wreszcie mogłam zastosować oprysk mocznikiem. Spryskałam solidnie drzewka w sadzie, krzewy owocowe i róże. Jeśli wokół któregoś krzaczka leżały jakieś opadnięte liście, to je też zwilżyłam. Obiecałam sobie, że w przyszłym sezonie postaram się nie zaniedbać oprysku PW, zwłaszcza grusz.
Klon ginnala ładnie się przebarwia również w cieniu.
W części żywopłotowej zakwitł drugi oczar wirginijski. Ma wciąż sporo listków, wiec frędzelki sa słabiej wyeksponowane.
Ostatki.