Najwcześniej po pierwszym skoszeniu, ale też niekoniecznie, nawóz używamy gdy jest taka konieczność, bo trawnik zagłodzony, a nie nawozimy bo trzeba. Także skoro trawnik wygląda dobrze - nie powinieneś nawozić, raczej koś i podlewaj aby nie wysechł.
Otrzepać z suchego, podlewać, chyba przemarzły, trzeba dac im szansę, to co uschnie obciąć. Póki co nie nawozić, jak już weźmie się w garść i poobcinasz.
Wygląda jakby noże kosiarki były tępe i szarpią źdźbła, zamiast je ścinać.
Nie przesadzaj z nawozem, teraz odpuść nawożenie a podlewaj, no i naostrz noże albo sprawdź czy nie są jakoś źle założone.
No to coś robisz jednak nie tak skoro spalone ma liście. Ja też mam różaneczniki i nie nawożę a mimo tego wyglądają doskonale, ale mają mikroklimat, zbiornik wodny w pobliżu, rosną w grupie kilku różaneczników, a nie w przypadkowym skupisku różnorodnych roślin.
Magiczna siła to interwencyjny nawóz, piszesz że nigdy nie był nawożony- był i to dwukrotnie. Toszka zapewne ma rację, napryskałas za dużym stężeniem albo dodatkowo susza je dobiła.
A tutaj z wypowiedzi wynika, że nawet trzykrotnie, uważam więc że sama przyczyniłaś się do ich zagłady. Wyglądają smutno, a być może wystarczyło po prostu systematycznie podlewać
Bo trawniki powinny być na bieżąco nawożone a nie na zapas. Wtedy jest jedynie gwarancja systematycznego zaopatrzenia w składniki mineralne.
Na ostatnim, ważnym szkoleniu w zakresie trawników również nie uznano tych nawozów. ja ich nie stosuję i nie będę stosować. Trawnik pokazuje gdy gorzej wygląda, że jest potrzeba nawożenia. Robić to należy co miesiąc, a nie nawozić na cały sezon.
Te wynalazki to jedynie omamianie amatorów ogrodnictwa, że niby można trawnik podnawozić na cały sezon