Grzesiu prztstrzeń jest, tylko trudna do obróbki. Moja mama na początku wszystko obsadzała barwinkiem i dzikim winem. Po siedmiu latach i barwinek i dzikie wino likwiduje. Nie wiadomo co gorsze. Dwa lata temu jak likwidowałyśmy barwinek, to był tak rozrośnięty, że siekierą wycinałam takie kwadraty i dopiero widłami i rękami wytrząsałyśmy z nich ziemię. Łopatą ciężko było się przebić przez plątaninę.
Elu okolica jest bardzo ładna. Jak oglądam swoje nieudolne zdjęcia, to żałuję, że nie mam dobrego aparatu i umięjętności, żeby to pokazać. Fajnie, że się ujawniłaś na forum. Bardzo dużo tu życzliwych osób i miło pogadać, nawet przez internet, na tematy ogrodowe. Miło mi, że mnie odwiedzałaś, zapraszam.
Ula liczę na weekend majowy - jak pogoda dopisze.
Paweł tu masz rację - to jak z ciuchami w szafie - na nowe zawsze jest miejsce.
Sylwio wiem, pomyślałam, że przedszkole zrobię tam, gdzie porzeczki i agrest mam zagrodzone. Pisałaś u Anitki, że knautia ci się podoba, a może chcesz takiej dzikiej z mojej łąki - siewek mam całe mnóstwo. Poniżej wstawiam jej zdjęcie z 1 lipca zeszłego roku. Kolorek ma nieco ciemniejszy niż na zdjęciu. Są też takie bladoróżowe.