Witam jestem nowy ), swoją przygodę zacząłem z Thujami Szmaragd w zeszłym roku a dokładnie na jesień. Jesienią posadziłem 100 Thuji Szmaragd. Problemy zaczęły się dokładnie od czerwca. Nie potrafię sobie z tym juz poradzić, pryskałem Topsinem i wielona innymi środkami i no powiem Topsin najlepszy. Problem w tym że na paru sztukach pojawiają się czarne gałązki, porażenie jest bardzo szybkie i praktycznie 5 sztuk Thuji co koło siebie rosną dostały to samo. Opsikanie przez zwierzę wykluczam gdyż jest siatka a po drugie thuja czarnieje nie tylko u dołu ale tez i u góry.
Drugim problemem jest rynna z dachu sąsiada i tu się zdaje pytanie czy to nie jest zgnilizna od zbyt obfitego podlewania przez rynnę?
Czym zabezpieczyć drzewka aby do takich rzeczy nie dochodziło?
Dodam, że to są juz moje 2 drzewka gdyż tamte 5 sztuk poszły i posadziłem nowe, po miesiącu dokładnie takie same objawy tych samych drzewek w tym samym miejscu. Pomoże ktoś lub coś podpowie?
Drzewka były nawożone w marcu Osmocote.
P.s to odrapane na ostatni zdjęciu to ja to zrobiłem, kora delikatnie odchodzi od pnia.
Ja zawsze przetrzymuję dalie w ziemi, a raczej lekko otrzepane z gliny, do kartonu i w kotłowni leżą.. maja za ciepło, wiec ze 2 razy je opryskuję wodą.
Za to w gruncie mi strajkują.. wymagają jednak dobrze przygotowanej ziemi.. nawozu i takich tam.. a u mnie wszytko jest samoobsługowe
To tak odmiana jeżówki.. inne rosną raz lepiej raz gorzej, ostatnio raczej gorzej.. za dużo cienia u mnie.. no i gniją w glinie.
Niestety bez niebieskich kulek to bym miała zupełnie inny ogród.. ale to zrozumie ktoś kto wie co to znaczy mieć nagusy.. moja wina taka, że powinnam mieć przestronne rabaty, czyste bez niczego (kory, kamień) luźne nasadzenia wtedy może by to jakoś upolował, no i ogród 10 razy mniejszy Wskazane siedzenie na utrzymaniu męża.. Ale jest jak jest wiec wspomagam się granulkami, i jestem z tego bardzo zadowolona..
Zawilce sadzone jesienią zauważyłam że są gorsze niż te wz sadzenia wiosennego.
Fidek jak zawsze zasługuje na podrapanie za uszkami..
Ja na razie jestem przy kocie, a nawet dwóch.. wolę psy, ale jak się nie ma co się lubi to się lubi co sie ma..
Biję się z myślami co teraz.. teoretycznie z powodu ślimaków powinnam zorać ogród i zrobić kamienna pustynię.. opuchlaki kolejne dziadostwo co zniechęca do ogrodniczkowania.. Zielone malutkie gąsienice wtryniły mi agrest i orliki. Czytam, że jak znalazły już drogę do ogrodu to będą co roku.. Narcyzów nie mam bo mucha narcyzowa.. mszyce, krety i armia chińska z mrówek..
Jak nie powalczę by było tego mniej to nas paskudy zeżrą.. Z drugiej strony ilość pracy, nerwów i kasy ... często niewspółmierne do efektów..
I wpisy ekologiczne, że szanujemy wszystkie robaczki.. dostaję wtedy białej gorączki i mam ochotę oddać to wszytko ekologom.. jeszcze z dopłatą..
Czytam o równowadze w przyrodzie.. dobre to było jak ludzie mieszkali w szałasach, nie było betonu, stali i szybkich środków transportu.
Mam nerwa.. cieszyłam się, że rok dość łaskawy, zdecydowanie za suchy i za ciepły, ale łaskawy.
Zero trąb powietrznych, przymrozków.. grad solidny ale tylko raz.. , ślimaki podsypane granulkami i cięte jakoś zostawiły mi trochę roślin.... opuchlaki są, ale kilka rozchodników przetrwało i większość żurawek.. i jak stan prawie radosny, to ćma bez opamiętania nie trzyma się książkowych rzutów..2 -3 w roku!!!!
Chętnie bym pogrzebała w ogrodzie, a tu też nie ma kiedy.. ot .. i nastrój do niczego.. jeszcze małpy uciekają z pułapek lejkowych.. nie potopiły się do końca..
Za to podlewa ogród.. szkoda, że do szklarni nie leje.. ale tam i tak już nic nie ma.. kilka pomidorów koktajlowych opóźnionych w rozwoju..
Wczoraj w euforii wpadłam na pół godziny posadzić doniczki z floksami, dziura na skalniaku po jałowcu to fruu.. a tam wszytko pasuje fruuu....
Plan wiosenny.. wywalić wszytko ze skalniaka i posadzić na nowo.