Witaj Agatko ale cudne jezowki nie mam na razie szczescia je mieć eh ,ale może jeszcze gdzieś na ryneczku czy w szkółce znajdę ? spacer u Ciebie po ogrodzie to wielka przyjemność
Podpatrzone u Betki pergole- dzwony zakupione , 2 pomalowane na jedyny słuszny kolor... i postawione.Ale dostały je nie róże, ale będą próbować ujarzmić budleję i krzewuszkę która się jakoś pokładała.
Basiu, ten chrząszcz to kruszczyca złotawka. Ponieważ zdjęcie mało czytelne, Ewa pomyślała, że to ta obficie w tym roku występująca ogrodnica niszczylistka. Ale te chrząszcze róznią się zasadniczo, przede wszystkim wielkością i zabarwieniem. Niszczylistka, jak sama nazwa wskazuje, niszczy nie tylko liście, ale płatki kwiatów. Natomiast Kruszczycy nie przypisuje się aż takich zniszczeń. Ponoć żywi się pyłkiem, nie występuje tak licznie jak niszczylistka, a poza tym jest to wyjątkowo piękny chcrząszcz.
Sadząc, robię dość głęboką dziurkę, by mieć pewność, że tam na dole przy łodydze będzie zawsze wilgoć...jak do tej pory mnie się udawało takie ukorzenianie...Teraz np. mam w wodzie 2 łodygi róży,(były 3, ale jedna zczarniała), które dostałam od wnuka na Dzień Babci, czyli stoją od 21 stycznia, gdy kwiaty opadły postawiłam na parapecie i tylko dolewam wody (nie zmieniam jej)...zaczynają "wykluwać" się korzonki i jak nie będzie grzało w najbliższych dniach to posadzę je w ogrodzie... oto one...
a kwitnące wyglądały tak, trzeba wytężyć wzrok...stoją na stole...
kiedyś w podobny sposób ukorzeniła mmie się róża, która stała od sylwestra w butelce po szampanie...do lipca miała takie korzonki jak miotełki, że trzeba było rozbić butelkę, by nie uszkodzić korzonków...