ren133 napisał(a)

A na reksiowej królują Pastelle
Mam je dzięki rozark ... dziękuję Reniu za radę

O mamo! Tu to można się napatrzeć... cudowne widoki!
Pastella przepiękna!! Czyli moja kiedyś też będzie taka
Jarzmianki świetne i jakie wysokie...

Ale nie można było nie zauważyć tytułowej wilczycy, przesympatyczna psina, bardzo, bardzo towarzyska i chętna do zabawy.
Chyba tylko ona potrafi włożyć na raz trzy piłki do pyska. I uznania dla Madzi, że udaje jej się przy tak żywiołowym psiaku ogród utrzymać.

Chyba nas polubiła, a szczególnie mojego eMusia.

Dobrze, że Em był ze mną to nas rozdzielił i zabrał mnie do domu, bo chyba do rana byśmy tam siedzieli, ale było tak miło i sympatycznie. I nie mogłyśmy się nagadać. Dziękujemy raz jeszcze za zaproszenie

I coś mi się wydaje, że za kilka lat, ale znając Madzie to szybciej, jej znakiem rozpoznawczym będą bylinówki, na które teraz tak narzeka. I zupełnie nie potrzebnie. Małe co nieco przesadzi i kolorowy busz tam powstanie.


I dobrze, że cały czas coś kupuje, bo fajne cudeńka nieraz jej się przytrafiają. Takim to i ja bym się nie oparłam.

Skrzynie obsadzona warzywami aż się "wylewają" od zawartości.

asiak napisał(a)

I na koniec rabatka rodkowa

Śliczna rabata!

Jolu a ile średnicy trzeba liczyć na Meidiland? Bo moje przyszły w piątek i nie wiem w jakiej odległości je posadzić...

Na fotce to jeden krzaczek czy kilka?

Ale że nie tylko ogrodem człowiek żyje postanowiłam przy okazji zabawić się i zwiedzić Amsterdam nocą !!! To całkiem inne miasto niż to które znałam do tej pory. Nocne życie Amsterdamu to przede wszystkim pięknie oświetlone kanały, tysiące pubów i klubów, dyskoteki, tłum bawiący się na ulicach, hektolitry piwa, Coffee shopy z legalną „trawką” oraz sławetna Dzielnica Czerwonych Świateł.
Samo przejście ulicami nocnego Amsterdamu i nacieszenie się atmosferą dozwoloną tylko w tym mieście, dostarcza niezapomnianego dreszczyku emocji.
Niezliczona ilość klubów nocnych powala, największa tolerancja dla odmienności seksualnych onieśmiela, pełne przyzwolenie na swobodne korzystanie z usług „panienek” zaskakuje a to wszystko okraszone zimnym piwem i możliwością legalnego używania narkotyków…istne szaleństwo (prawdziwy szok…obłęd).
Nooo, co jak co ale na nudę nie można tutaj narzekać, każdy znajdzie dla siebie coś ciekawego … Amsterdam tętni szalonym życiem do białego rana.

Kilka fotek jeszcze „za dnia”, bo potem albo nie było czasu…albo zapomniałam bo bawiłam się doskonale…albo po prostu był zakaz fotografowania.

Dni Hosty to istne szaleństwo….zachwycą każdego hostomaniaka. Oczywiście i ja też nie mogłam się powstrzymać i znowu zrujnowałam się na kilka sztuk…dokładnie 10 hostowych ślicznotek. Jak ja je przemyciłam do samolotu nadal jest dla mnie tajemnicą …ha ha.


na samym dole hosta "EXTREME" - prawdziwe cudo...lecz niestety cena zaporowa - 30€




macham do Was baaaaardzo szczęśliwa....


....ja i mój koszyk !!!

Może nie których zaskoczę ale znowu byłam w Holandii. Tym razem pojechałam tylko na weekend…3 dni…ale jakich dni !!! To były DNI HOSTY !!!
Jan van den Top co roku organizuje w swojej szkółce Dni Hosty. Podczas mojej ostatniej wizyty u niego, zaproponował, że może bym przyjechała właśnie na początku czerwca w czasie, gdy odbywa się to wspaniałe Święto Host. No i pojechałam !
Doznania były niesamowite. W te dni można zobaczyć i kupić ponad 700 odmian host. Oczopląsu można było dostać…cieszyłam się jak małe dziecko.
Mnóstwo odmian o których istnieniu nawet nie miałam pojęcia, mnogość wybawień, różnorodność i kolorystyka liści wręcz powalała. Chyba nigdzie indziej na świecie nie można zobaczyć takiej ilości host w jednym miejscu. Po prostu byłam w hostowym raju.

cd.....