Ha, ha

I znowu dałam się nabrać - w Warszawie ulewa, a na działce po drugiej stronie Wisły ledwo pokropiło. Dopiero w niedzielę "sieknął" deszczyk solidnie, ale tylko ok. kwadransa - wystarczy, ziemia napojona
Tym razem nie było lenistwa - trawa skoszona, warzywnik opielony i mnóstwo zdjęć zrobionych. Bo na takie piękno szybko nie popatrzę - za tydzień będzie już inaczej. Dziś myślami jestem wciąż przy moich różach. Wiem, że to nie moja zasługa, że to taka wiosna różana, która sprzyja obfitemu kwitnieniu, ale i tak satysfakcja i radocha w sercu ogromna

Inne roślinki zeszły na dalszy plan, róża to jednak królowa w ogrodzie!
Alchymist
Chippendale