Magda u Ciebie naprawdę jakieś przyśpieszenie, to nie dziw się, że i chwasty się rozbujały( wiem,że to nie pocieszające, ale większe łatwiej wyrwać!) Ja z robotą ogrodową mocno jestem do tyłu, bo do Świąt zero czasu na ogród przez pracę, a teraz jak mam ciut wolniejszy tydzień, to pogoda mokra. Płaczę razem z deszczem, bo bardzo liczyłam na ten tydzień prac w ogrodzie. Chwasty na warzywniaku też zaczynają szaleć, ale one nie uciekną. A najgorzej, że nie przyciełam i nie upiełam jeszcze róż pnących, a one w coraz większych lisciach Chciałam poprzesadzac różne siewki z ogrodu ozdobnego do podrośnięcia do "przechowalnika" na warzywniaku. A potem deszczu to ich nie wydostanę z mojej g3stwiny na rabatach. Z malowania drewnianych elementów ogrodu u z wertykulacja trawnika też nici!!! Tak więc ech! Dokończę pikowanie rozsad w domu i trzeba się brać za zaległe prasowanie A można się było tak przyjemnie styrać się w ogrodzie Ale co ja będę Tobie narzekać... Trzeba się cieszyć tym co jest, deszczyk pada, wkoło robi się zielono
Magda tak jak u ciebie to u mnie wzrostowo tak będzie za tydzień. Jednak to kilkaset km różnicy. 3 dni upałów i mokro jest pomogło roślinom. Dzisiaj pada i schładza się. Siewki czerwone wyjmij z fug kamieni i posadz w kępę to ładna roślina. Też mam rozsiane po skalniaku. Pozdrawiam
Saharyjski pył był i u mnie. Bardzo zakłócał przejrzystość powietrza, trudno było oddychać, bo wiatr był nieprzyjemnie suchy. Uwielbiam widok tych młodziutkich listków na roślinach. Wszystko tak pachnie nowością i świeżością. Nawet widok chwastów nie jest w stanie zepsuć mi zachwytu.
O kurcze. To u mnie dopiero pąki pękają. U mnie chwasty też widoczne. Wczoraj pół dnia mlecz usuwałam z trawnika. Koszmar.
Madziu, u Ciebie wszystko szybciej kwitnie. A drzewa owocowe to szok. Choć przyjrzałam się na obchodzie ogrodu że też coś się w tym temacie zadziało. A buki zaczynają otwierać pąki. A po deszczu wszystko dopiero ruszy, chwasty w pierwszej kolejności. Aż strach się bać, ja muszę myśleć o kartonach i wykładaniu słomą, bo sama słoma niestety nie zadziałała na liliowcowej, inaczej przepadnę z kretesem.