Widoczne przy świdośliwach patyczki służą do ich formowania.
Jadalne wiśnie już od dawna są bezlistne, jabłonka Ola w tym sezonie chyba się nie przebarwiła. Wiszą na niej jedynie dwa jabłuszka. Zimna wiosna zdecydowanie jej nie posłużyła.
Musiałam mocno zająć głowę, ale tym razem nawet ciężka fizyczna praca nie pomagała. Styrałam się ogromnie, ale jedyny plus to przeniesione rośliny.
Przesadziłam 21 cisów, w tym parę prawie tak dużych jak ja. Bryła zdrowa, ładna, ale nie jakaś gigantyczna.
Różę, która chyba z 7 lat w jednym miejscu była. i też - całkiem z ziemi obleciała, mimo że rośliny obok mocno ziemię trzymają. No chyba taki urok róż. Różę posadziłam między truskawkami z braku miejsca.
Światło było tak niesamowite, że miało się ochotę obfotografować każdy zakątek. Zadręczę Was zdjęciami.
W zakątku brzozowym kolorami mieni się aronia, derenie w odmianach i perukowiec. Nawet klon pensylwański w tym sezonie nie zasechł. Zmienił kolor liści na żółty. Warzywnik zyskał piękne tło.
Większość róż zakończyła już kwitnienie. Można kontynuować ich jesienne cięcie. Zacznę od róż okrywowych na foncie i Bonici.
Nasze wyjazdy są specyficzne. Poruszamy się zwykle komunikacją miejską, nocujemy poza typową bazą hotelową. Tym razem mieszkaliśmy ok. 60 km od Barcelony. Mieliśmy z nią bezpośrednie połączenie kolejowe. Wybraliśmy się do miasta dwa razy. Za pierwszym razem przedreptaliśmy 13 km, a za drugim 11 km. W naszym wieku to spory wysiłek. Stan zdrowotny męża wyklucza ponadnormatywny wysiłek fizyczny. I tak jesteśmy szczęśliwi, że udało się tyle zobaczyć. Montserrat jest poza naszymi możliwościami zdrowotnymi. Całodziennych wypraw górskich nie bierzemy już pod uwagę.
Twórczość Dalego bardzo lubię, ale to nie ona była tym razem celem naszej wycieczki. Zwykle nasze wyjazdy dzielimy po połowie między beztroskie leżenie na ładnej i ciepłej plaży oraz zwłóczenie się po jakiś miejscowych atrakcjach.
Tegoroczny sezon wyjazdowy jest już za nami. Snujemy kolejne plany.
Dzisiaj zachwycił mnie widok pozostawionego samopas ogrodu. Dla takich widoków warto go mieć. Zostawiałam ogród w zieleni, a zastałam go w płonących odcieniach.
Na garażowej cudownie przebarwiła się świdośliwa.
Na podokiennej prężą się hortensje i rozplenice paul's Giant.
Zegarowa w pełni jesiennej urody.
Pozostałe frontowe rabaty nie prezentują się gorzej.
Zbyszku,
zawsze czekam na Twój odzew, jak również na wierszyki od naszych forumowiczek. Miło, że do mnie dołączasz.
Moje wersy nie są akuratne, bo ja samouk jestem w tej materii. Ale jestem urodzona na ziemi Mickiewicza, a to zobowiązuje.
"Ktokolwiek będziesz w Nowogródzkiej stronie"...
Czyż to nie brzmi pięknie?
Już na takie wojaże się nie wybieram, ale mam zaplanowany wyjazd w moje rodzinne strony w moje 82 urodziny, do Wilna,
to już tylko 4 lata, i aż tyle do przeżycia, oby się udało..
Wszystkim, życzę lekkiego przejścia powyborczych ceregieli, a w marcu się zobaczy..