Bożenko, jak pisałam, uwielbiam irysy. Nie przypuszczałam, że aż tak.
Zawsze uważałam je za babcine, ale nagle wsiąkłam.
Sylwia, powoli te kolory łagodnieją. Największy spektakl mam własnie w czerwcu. Potem wszystko się uspakaja, żeby znowu jesienią wybuchnąc.
Ale kolorowe kwiaty mam cały sezon.