To nie będzie dziura, raczej jak ze dwa kratery po bombach, mój miskant zajmuje obecnie kilka metrów kwadratowych, nie wiem czy nie porywam się z motyką na słońce, ale mąż obiecał pomoc więc może damy radę
On rośnie obecnie po lewej stronie od tarasu, patrząc na ogród. Przeplata się niestety z dwoma wielkimi irgami, złotokapem, różą... no będzie ciężko.
Ta róża z powojnikiem to New Dawn, już nie istnieje, powojnik przesadzony bo na tarasie zaczął się uwsteczniać, dwa lata już odchorowuje przeprowadzkę, ale żyje.
Jeszcze kilka lat wstecz, mój ogród był kolorowy jedynie wiosną. Latem, ze względu na małą ilość opadów była tu jedna wielka pustynia, jesienią nie kwitło już nic. Teraz dbam o to, by w ogrodzie było kolorowo przez cały czas. No może z wyjątkiem zimy
Zimą zielone są jedynie iglaki, których w ogrodzie jest co nieco. Posadzone zostały bez żadnego przemyślenia. Chyba głównie po to, by odgrodzić się od sąsiadów i by szybko zapełnić pustą przestrzeń po warzywach.
Troszkę kolorów daje dereń, owoce berberysów, na które jakoś nie za bardzo chcą się połasić ptaki
ufff
Chyba za bardzo się rozpisałam, a przecież jestem małomówna
Danusiu, modne, czy też nie, to ma dla mnie akurat jak najmniejsze znaczenie. Próbowałam kiedyś zmodyfikować dwie równoległe ścieżki, które biegły wzdłuż ogrodu i chciałam jakoś wyodrębnić rabaty. Tak pozostało do dziś. Ponieważ jednak minęło już parę lat od tego czasu i rollbordery zaczynają się rozpadać, pomyślę nad zmianami
Bylinowy ogród to rzadkość, bo jest bardzo pracochłonny, trudno utrzymać idealny wygląd o każdej porze roku, wiosną jest najpiękniejszy, bo taki soczysty, idealny, kolorowy.
Latem też nieźle, przeważnie brakuje kwiatów na jesień... a jak u ciebie jest zimą? Pusto czy masz zimozieloną bazę?