Nie ustrzegłam się także błędów nowicjusza, który wpada do ogrodniczego i bierze rośliny jak dziecko słodycze. Jeszcze nigdzie nie wsadzone (ewentualnie zadołuję zanim coś wymyślę):
- 2 pęcherznice "Diabolo" (zauważyłam że mam ciągoty do kupowania roślin o bardzo ciemnych liściach - wiśniowych, czerwonych itd).
- 2 krzewuszki "Olympiade"
- 6 berberysów "Maria" - chyba mam do nich słabość
- Klony palmowe (które tak mi się podobają, że na każdą rabatę bym je wciskała): zielony i mały "Dissectum" i odrobinę większy "Seiryu" - te kupowane z myślą o przedogródku, który kiedyś powstanie.
- ciemne żurawki - jedna wsadzona na przeczekanie pod drzewko owocowe, 2 czekają na niewiadomoco.
- hortensja "Vanille Fraise"
Nie wiem czy to dobry pomysł, żeby wzdłuż południowo-zachodniej granicy zamiast ciągnąć dalej tuje (zależało mi na zasłonięciu różowej elewacji sąsiadów), zaczacząć wsadzać krzewy liściaste i pociągnąć je aż do przedogródka (i dębu na rogu działki). Szczegółowej koncepcji i konsekwencji brak.
Tu widok na tę granicę:
Jeżeli ktoś może pomóc to będzie cudownie. Jeżeli mam coś jeszcze umieścić z informacji to poproszę o wskazówki.