Magiczne tabsy na karczowniki okazały się jednak nie tak skuteczne, jak chciałabym, aby były. Karczowniki jak były, tak są. Świadczą o tym nowe korytarze (podniesiona ziemia w wielu miejscach na rabatach) i nowe szkody.
Zżarły mojego jedynego irysa, który kwitł. Jak przyjechałam wczoraj na wieś, cała łodyga wraz z kwiatem leżała na rabacie przegryziona u nasady. Po kilku godzinach irys wyglądał tak:
Czyli do połowy był już wciągnięty pod ziemię.
Jak wyjeżdżałam, był już prawie cały pod ziemią, wystawał tylko szczytowy kwiat.
Już nawet płakać mi się nie chce z bezsilności.