W zasadzie ich nie nawożę. Czasem skapnie im trochę siarczanu amonu przy okazji nawożenia borówek wiosną ale to też bardzo oszczędnie. Wychodzę z założenia, że w naturze wrzosy rosną na jałowych piaskach i jakoś sobie radzą. Jesienią opadają liście z brzóz, których nie zbieram, tworząc ściółkę.
W weekend posadziłam ostanie sadzonki z doniczek i ostatnie szafirki. Uff, nie mam już żadnych roślin do sadzenia na ten sezon. Jeszcze tylko zaplanowane Wielkie Przesadzanie Agrestów i można uznać prace ogrodowe za zakończone. Oczywiście nie licząc pielenia, koszenia i podlewania bo jak powszechnie wiadomo ogród to niekończąca się opowieść.