Witajcie!
Już pierwsza dekada marca ucieka a przedwiośnie robi się coraz bardziej sympatyczne.
Co prawda w ogrodzie mam nieustający bajzel a ogród coraz bardziej łysy to jednak wyłażące wszędzie cebulkowe poprawiają humor.
Do tego śpiew ptaków, widoczne na drzewach pogrubiające się pączki i radość z wyłażących bylin - ach nie wymarzły ! - to jest ten czas który lubię.
Jak na razie za mało pracowałam w ogrodzie -
mam wycięte wszystkie trawy, prawie wszystkie byliny,przycięte wszelkie krzaczki i część iglaków, część ogrodu wygrabiona ale jakoś porządku nie widać. Do tego wymarznięte długie pędy róż nie nadają uroku.
Dziś przyglądałam się różom. Dobrze że jeszcze nie muszę się nimi zająć bo cięcia będzie bardzo dużo i niziutko. No poza może różami historycznymi które najlepiej przezimowały.
Porównuje sobie fotki z marca 2016 z tym co teraz i widać że wiosna jest mocno opóźniona do roku ub.
Tak czy siak napawają mnie radością przebiśniegi które rozmnażam i mam coraz więcej.