Przede wszystkim muszę wyjaśnić, że kopytka w przedogródku tak kiepsko po tegorocznej zimie wyglądały, bo jakiś kot zrobił sobie w nich kuwetę.
Zapomniałam o tym, choć wiedziałam, dopiero mąż mi przypomniał.
Ale nie znaczy to, że koty jakoś preferują kopytnika. Ten sam kocur wykorzystywał w takim samym celu runiankę - w jednym miejscu też mam kiepską.
Tu natomiast kopytka rosnące pod płaczącym choinkiem. Zwróćcie uwagę, że nie usuwałam zeszłorocznych liści, widać je na zdjęciach pomiędzy młodymi listkami i wcale nie są brzydkie.