Z moich licznych podróży ogrodniczych zachował mi się zachwyt niebiesko kwitnących hortensji w przydomowych ogródkach. Zachodziłam, prosiłam, dostałam kilka pędów

Pięć lat i oto:
Te nazywam wołyńskimi, bo rosły na pograniczu i możliwe, że mogą pochodzić
stamtąd.
To tylko kilkanaście kilometrów, dzielących tu i tam.
Mam jeszcze jedną niebieską kilkunastoletnią hortkę od kolekcjonera z Końskowoli. Mówił, że przywiózł ją z Francji i, że kwitnie na jednorocznych pędach. Nie kwitnie na jednorocznych, ale niebieszczy się cudnie!