Ogród w połowie czerwca. Leje niemal codziennie od kilku dni, z czego się cieszę, ale: nie mam kiedy zebrać truskawek, pleśnieją na krzakach, nie mogę niczego dokończyć, bo ziemia ocieka wodą, planuję, a życie i tak swoją drogą, a tydzień trudny z jednym dniem wolnego.
Za chwilę będę zbierać groszek, bób i młodą kapustę. Kwitną pomidory malinowe, ogórki z kwietnia, fasola szparagowa, cukinia i melon.
Pracy przede mną dużo: rzuci się chwast, pomidory nie podwiązane, trzeba by było prysnąć np. gnojówką ze skrzypu. Marchew, buraki, pietruszka nie przerwane, jarmuż nie wysiany. Kapusta pekińska nie rozsadzona. Koperek jak zwykle pożerają mszyce, mus wysiać nowy. Na ziołowym sodoma i gomora. Druga komora kompostownika nie dokończona, a pod płotem jeszcze z 2 metry ogranicznika do wkopania. Jeżyna też się prosi o pomoc. Tak zresztą jak i róża Pink Cloud...
Mała biała New Dawn ledwie odrosła od ziemi, a już kwitnie.