Jakąś mam złą passę na ogrodzie. Wyjechałam na 4 dni na długi weekend i jeden z starszych judaszowców zdążył mi przyschnać, praktycznie połowa drzewa jest przywiędnięta

Ogólnie rzadko go podlewałam, zawsze miał piękne błyszczące listki, a tu nagle wzięło go i trachnęło. Nawet padało podczas naszej nieobecności, więc ja już nie wiem co się dzieje. Jestem zła i zniechęcona do ogrodu. W dodatku jeszcze żagiel nam się podarł.
Żeby nie było, że tylko narzekam. Moja pierwsza piwonia w ogrodzie na nowej rabatce:
I jeszcze rododendron, ostatni, który jeszcze kwitnie