I tak dalej, i tak dalej... sterta wroga rosła w górę. Tylko mój przyjaciel wiatr przyszedł nie w porę i targał gazetami jakby był z zmowie ze szmatami.
Wieczór już się zbliżał, wiatr uznał że nie ma szans z łopatą i poszedł spać. Szmaty sponiewierane w końcu znalazły swoje miejsce w niebieściutkich worach