Wpis Izabelki o kośbie na łąkach przypomniał mi dawną piosenkę o koszeniu: Zdjęcie archiwalne tuż po koszeniu
W poniedziałek rano, kosił ojciec siano
Kosił ojciec, kosił ja, kosiliśmy obydwa! bis
A we wtorek rano, grabił ojciec siano
grabił ojciec, grabił ja, grabiliśmy obydwa! bis
A we środę rano, składał ojciec siano,
składał ojciec, składał ja, składaliśmy obydwa! bis
A we czwartek rano zwoził ojciec siano
zwoził ojciec, zwoził ja, zwoziliśmy obydwa! bis
A w piątek rano sprzedał ojciec siano
sprzedał ojciec, sprzedał ja, sprzedaliśmy obydwa! bis
A w sobotę rano przepił ojciec siano
przepił ojciec, przepił ja, przepiliśmy obydwa! bis
A w niedzielę rano płakał ojciec siano
płakał ojciec, a ja nie, bo cóż mi tam po sianie! bis