Taką pogodę to ja lubię. Ponawoziłam róże, powojniki i hortensje. Parę fotek przy okazji.
Wszystkie 3 kaliny zakwitły. Bezproblemowe, bezmszycowe rośliny ale rosną coraz większe. I trzeba będzie mocno ciąć prędzej czy później.
Pomidory trochę za długo trzymane były w domu. Podczas naszej nieobecności nie miały idealnego doświetlania. Bladziutkie są. W korzenie dałam im pokrzywę i dokarmiam pociętymi skórkami z bananów. Może się wzmocnią. Za dwa tygodnie podleję je gnojówką.
Któregoś roku gruntowa bazylia mi nie wzeszła. Kupiłam w markecie taką w doniczce. Kępkę podzieliłam na 3 części i jakoś dało się oblecieć sezon. Ekscesów kulinarnych z pesto bazyliowym jednak wtedy nie było.
Przyczyną wypadania roślin w tym sezonie jest raczej nazbyt wilgotna gleba niż mrozy. Pierwszy raz wygniły mi prawie wszystkie stipy. Trojeść nie lubi wilgoci w korzeniach zimową porą. Pewnie padła z tego powodu. Twoja perovskia też mogła paść od wilgoci. Jeśli Ci jakaś ocalała, to bardzo łatwo ukorzenia się nowe sadzonki z pociętych patyczków wsadzonych do gleby. Wsadziłam 5 w marcu i wszystkie wypuściły listki.
Coraz więcej zieleni. Jak to dobrze, że ciepło zawitało i do nas.
Krzewuszki tuż, tuż.
Purpurea Nana
Variegata
Czosnki najszybciej ruszyły tam, gdzie najwięcej słońca. Minus jest taki, że liście już im usychają.
Na szczęście kuklikom żadne warunki atmosferyczne niestraszne.
W tym sezonie mam jakąś plagę mrówek w ogrodzie. W kępach wielu traw odkryłam mrowiska.
Płukałam je wodą z węża. Troszkę udało się oczyścić.
Krysiu, oby dalsza część sezonu przynosiła już tylko miłe wydarzenia.
Elu odnośnie zawilca napisałam u ciebie.
Z kompostem będę coś kombinować aby przyspieszyć kompostowanie - o ile mi się uda we właściwym momencie o tym pomyśleć.
Kasiu to są innego rodzaju zawilce niż te jesienne. Zawilce wielkokwiatowe. Jak kwitną, to mają wysokość około 30 cm. Warto im znaleźć miejsce po jakimś krzaczkiem.
Fotorelacja będzie po najbliższym weekendzie. Miło mi, że się podoba.
Wacku ja też je lubię, choć parę rzeczy omijam aparatem.
Muszelko to pigwowiec pośredni Yukigoten. Czy jest tylko w formie krzewu - nie wiem, nie szukałam innego. Owoce są jadalne, niezbyt duże i moim zdaniem owocuje niezbyt obficie. Ale jeszcze może zmienię zdanie, bo dopiero w tamtym roku zebrałam około 2 kg owoców.
Bez cięcia kwiaty przysłonięte są liśćmi i nie są widoczne z daleka.
Też mi się podoba.