Niby słoneczny dzień, ale wiatr był iście arktyczny. Nie ciągnęło mnie dzisiaj do prac ogrodowych.
Wczoraj skończyłam plewienie na rabatach w kształcie półksiężyca. Znalazłam parę niebytów roślinnych. W ubiegłym roku pod świerczkami posadziłam kilka krzewinek modrzewnicy. Zachwycił mnie ich srebrzysty kolor listków i delikatnie różowobiałych kwiatuszków. Są kwaśnolubne, pokrojem przypominają wrzosy. Ostały się dwie sztuki, pozostałe miały zaschnięte gałązki. Zmarniały też azalie. Zimę przetrwały nieźle, a teraz tak jakby zasychały. Robiłam im oprysk i podlewanie florovitem dla kwaśnolubnych. Spróbuję jeszcze podlać mieszanką siarczanu magnezu i potasu. Jeśli się nie uda, to zaakceptuję fakt, że azalii u mnie nie będzie.
Spojrzałam dzisiaj głęboko w oczy kwiatuszkom tawuły wczesnej oraz krzewom tawuły nippońskiej
Fajnie wyglądają młode listki czerwonolistnej pęcherznicy
Posadzona przy ganku hortensja pnąca ma ładne pączki. Z wielka ciekawością czekam na jej kwiatki. Takie zimno na zewnątrz źle wróży plonom w sadzie. Nie wiem, czy pszczółkom chce się zapylać kwiatki na mojej śliwie.
Wczoraj sadziłam rośliny do donic. Mają stać od strony głównego wejścia. Nasłonecznienie jest tam tylko do południa. Wybrałam rośliny, które poradzą sobie w cieniu. Z uwagi na zapowiadane nocne przymrozki musiałam przygotować kapturki na doniczki- nie chce mi się codziennie wnosić tych donic do garażu