Hortensja od nieznajomej życzliwej Pani znalazła miejsce w centralnym punkcie na największej rabacie bylinowej w moim ogrodzie.
To będzie piękny, olbrzymi krzak
Dziękuję Gabrielo za pamięć. Dopadła mnie rzeczywistość
Zeszły rok był dla mnie dość trudny- straciłam w krótkim okresie najpierw brata, a potem tatę. Mama nie chciała opuścić mieszkania, w którym przeżyła 50 lat. Niestety mieszkanie znajduje się 70 km ode mnie. Kontakty z tego powodu nie mogły być codzienne. Zauważałam pewne zmiany w jej zachowaniu i w mieszkaniu, ale składałam to na karb ciężkich przeżyć.Codziennie odwiedzał ją wnuk. W połowie lutego powiadomiono mnie telefonicznie, że mama zbłąkała się do przychodni, nie bardzo wiedziała jak i po co. Dobrze, że pielęgniarki ją znały i chciało się im wypytywać mamę na tyle, że powiedziała, gdzie pracuję. Poprzez pracodawcę przekazano mi nr telefonu do przychodni. Zorganizowaliśmy szybką akcję przenosin mamy do nas. Po paru dniach wspólnego zamieszkania okazało się, że mama ma początki Alzheimera, poważne zaburzenia pamięci, orientacji cud, że to się skończyło wizytą mamy w przychodni.
Mamy zbyt małą rodzinę, żeby zapewnić mamie 24- godzinną opiekę i trzeba było szukać najlepszego dla jej bezpieczeństwa rozwiązania. Udało się znaleźć bardzo przyjazny ośrodek dla seniorów, mama jest odprężona, dobrze sypia, ma cały czas kontakt z ludźmi, wydaje się jej, że jest w ośrodku wypoczynkowym i martwi się, czy turnus nie skończy się zbyt szybko. Odległość 8 km pozwala na codzienne odwiedziny. Żeby zebrać środki na pobyt mamy musiałam przygotować jej wrocławskie mieszkanie na wynajem. Wymagało dość pracochłonnego remontu, czemu poświęciłam 7 ostatnich weekendów. Wczoraj go zakończyłam. To był ciężki czas i trudne decyzje...
Łopatki, grabki i motyczki były używane z dobiegu, kiedy tylko miałam do dyspozycji przynajmniej pół godziny.
Z pracami ogrodowymi jestem na bieżąco.
W marcu poprzycinałam róże i trawy. Podziwiałam moje raczkujące krokusy.
Posadziłam w pojemnikach bratki
i .....doczekałam się po 4 latach kwitnienia derenia jadalnego
Sprawił mi wielką niespodziankę.
Przeorganizowałam rabatę wokół studni. Powiększyłam ją, aby zrobić miejsce dla róży Souvenir du Docteur Jamain i 3 okrywowych Swanny. Będą sobie rosły pod rajską jabłonką Ola z cisami jako tło.
Pod koniec marca dotarła pierwsza paczka z różami i piwoniami, a parę dni później kolejna.
Przy pergoli na rogu budynku posadziłam dwie róże Zephirine Drouhin, przy tarasie burbońską Adam Messerich i portlandzką Comte de Chambord. Piwonie posadziłam w nogach M-me Isaak Pereire jako przedłużenie rabaty frontowej w kierunku sadu. W sumie moje rabaty powiększyły się tej wiosny o kolekcję 18 róż )
Udupilam sie z leksza... Tak to jest jak sie pierwszy auto wypożycza. Zrobiłam rezerwacje w Polsce na siebie a na miejscu okazało sie ze skoro na mnie rezerwacja to ja mogę być jedynym kierowca. Tzn eM mógłby ale dziennie trzeba by dopłacić 45 euro. A sycylijczycy jeżdżą jak.... no masakrycznie. B.
Stipę przepikowałam. Mam 14 doniczek. Ale ciekawe czy chociaż połowa przeżyje..
Reniu - jak dobrze że ktoś mnie rozumie...
Cały dzień spędziłam dziś w truskawach.. Ponad 100 flanc rozdanych i trzy taczki na kompostownik.. Szok. Ale jestem z siebie dumna, bo wytrwałam do końca A teraz ledwo łażę. Na dodatek strasznie zimno się zrobiło..