Wczoraj był szczególny dzień. Ostatnie dni spędziłam na przygotowaniu kwiatów i uporządkowaniu grobów.
Z gałązek cisa, bluszczu i ostrokrzewu zrobiłam stroiki. Powtykałam trochę kwiatów - z reguły nie lubię tych materiałowych, ale jest to jakaś rezerwa, jak wszystkie żywe przemarzną zaraz na początku.
Dla teścia zrobiłam taki:
Dla moich rodziców taki:
Do tego kupiłam kremowe chryzantemki drobnokwiatowe:
A wczoraj się na cmentarzu rozkleiłam na nowo.
Zbyszek pytał się, dlaczego, przecież minęły już dwa lata, jak mama nie żyje. A mi było jakoś tak smutno, że pewne chwile już nie wrócą ...
Że człowiek już nie może poczuć się jak dziecko, zawsze już będzie tylko rodzicem, teściową, babcią, ... nigdy już córką ...
Czas przemija ... tęsknota zostaje ...