Prawie cały dzień na działce, z jedną przerwą. Posadziłam 6 rzędów dyni, wszystkie sadzonki które miałam. Prócz jednej tacki którą spadła mi z taczki, dynie wypadły z doniczek i zwiędły. Przywiozłam je z powrotem żeby podlane odzyskały siły w doniczkach, w cieniu przez parę dni.
Podlałam hostowisko. Prócz przeniesionych stąd wysadziłam wszystkie jakie miałam w doniczkach od ubiegłego roku. Jupi!
Hosty na szczęście są niezniszczalne, niewiele roślin przetrwałoby w takich warunkach.
Jutro rano akcja Asia i Nowy Sącz. Po południu mam nadzieję posiać słoneczniki i kukurydzę. Wezmę se sobą młodą to nam szybko pójdzie (mam nadzieję).
Sucho, kurzy się, czekamy na deszcz