W sobotę pochłonęły mnie zupełnie nie ogrodowiskowe sprawy – wdrażałam program naprawczy mojego garażu…generalne sprzątanie, wyrzucanie nagromadzonych latami zupełnie niepotrzebnych rupieci, wymiana mebli garażowych (bo stare były już lekko ugryzione przez „ząb czasu” oraz małe ząbki korników), czyli ogólny galimatias !!!
Na chwilkę wpadła razem z mamą Margarete...przywiozła mi nowa hostę do mojej kolekcji.
Wieczorkiem jeszcze zdążyłam skosić trawniczek i cyknąć telefonem kilka fotek:
wczoraj byłam tak zajęta garażem, że dopiero jak przyjechała Margarete to zauważyłam, że zakwitł....
berberys Natasza zaczyna się wybarwiać…niedługo będzie śliczny…biało-rózowo-zielony
bez pięknie pachnie
i kwitną jeszcze ostatnie tulipanki