Niewiele zrobione, a kręgosłup boli

Canny poszły na swoje miejsce, muszę je jeszcze czymś podsadzić, chyba tak jak w zeszłym roku aksamitkami i nagietkami.
Jedna poszła do donicy, bo zmarzła mi tam pelargonia, więc ją zastąpiła. Wszystko podsypane nawozem i podlane.
Kolejne 3 pelargonie wylądowały na oknie tym razem w kuchni. Chyba są różowe.