U mnie zima nie odpuszcza. Od czwartku sypało prawie codziennie, apogeum nastąpiło w piątek akurat jak musiałam jechać na koncert w góry, jest tam taka droga, która zawsze przy opadach śniegu jest krytycznym fragmentem. Na szczęście udało się dojechać i wrócić w całości.
Powoli planuję rabatę z brzozami za domem, spisałam wstępnie listę roślin, ale nadal cierpię na niedobór czasu i w zasadzie muszę do niej wrócić i zastanowić się raz jeszcze. Póki co grube zaspy leżą w ogrodzie i cierpliwie czekam na ciepły wiatr.