Nowe się zaczęło, przed nami 365 czystych kart do zapisania...czuję, że to będzie dobry rok.
Nie zamierzam siedzieć bezczynnie tylko dalej realizować zawsze gdzieś tam skrywane marzenia, mieć odwagę na odkrywanie w sobie pasji, realizację wszystkich najmniejszych drzemiących w mojej głowie projektów. Wchodzę w ten nowy 2015 rok pełna nadziei...z pokładami wewnętrznej siły a więc musi się udać
Niech zawsze płonie w Was wiara na lepsze jutro...
a nadzieja <3 nigdy nie gaśnie
Wam również życzę wiary w swoje siły, nieustającego odkrywania i poznawania siebie, pięknej codzienności bez pośpiechu, pochylania się na błahymi detalami...bądźcie po prostu szczęśliwi!!!
Wieje u mnie caly dzien,wiec spedzilam czesc niedzieli na pieczeniu szarlotki i paszteciki z przepisu Bogdzi,pycha zrobilam z jednej porcji z nadzieniem z kapusty,nastepnym razem zrobie wwiecej z roznymi nadzieniam,dzieki Bozenko
Z tą pogodą narobił się misz masz wczoraj zauważyłam kiełki na posadzonej jesienią od rodziców piwonii. Troszkę ją podsypałam ziemią, mam nadzieję, że przeżyje.
Czy to już czas by siać werbenę lub stipę?
Aniu, ujęłaś mnie bardzo tym wpisem, z którego wynika dla mnie jeszcze jaśniej, że jest w Tobie mnóstwo ciepłych i domowych zakątków. A może wnuczek to uzewnętrznił?
Kochasz, pieczesz, gotujesz, wijesz winaki, robisz ozdoby - już nie mów, że to tak "mimo woli", bo ja myślę że to właśnie Cię cieszy i leje miód na serce.
Zdjęcie maluszka zestawione ze starym rysunkiem, rzeczywiście oddaje podobieństwo w tych buźkach. Kiedy tak czytam jak piszesz o wnuczku, to zaczynam rozumieć coraz lepiej, o co chodzi w tych babciowo-dziadkowych miłościach. Człowiek ma małe dzieci, które szybko rosną, usamodzielniają się, odchodzą od nas, a chciałoby się przytulić i pogadać do kogoś słodkiego, małego, kto przypomina nam jak sami byliśmy tak niedawno rodzicami z maluchem. Mój syn jest jeszcze trochę za młody i pewnie tak szybko wnuków mi nie zapewni, ale pomarzyć mogę.
Za wszystkie Twoje miłe słowa - serdecznie dziękuję.
O bombkowaniu myślę na wiosnę, jak już w ogrodzie będzie ładnie.
Kiedy w 2011 roku zdecydowaliśmy się na zakup domu w stanie surowym wiedzieliśmy, że ogród to nie jest trawa i kilka iglaków... Zdawaliśmy sobie sprawę, że tak musimy gospodarować budżetem, żeby wystarczyło na wykończenie domu, kostkę, ogrodzenie i że ma nam jeszcze zostać kilka tysięcy na ogród. Dlatego też gdy dom został już kupiony i prace ruszyły z kopyta, spokojnie usiedliśmy nad planem działki i zaczęliśmy komponować nasz przyszły ogród. Wytyczyliśmy linie rabat, zaplanowaliśmy rośliny, a w pobliskich szkółkach zrobiliśmy rekonesans, żeby mieć pojęcie z jakimi kosztami musimy się liczyć. Po zakończeniu budowy prace w ogrodzie ruszyły z kopyta. Żartowałam!
Wybierając dom mieliśmy do dyspozycji dwa: jeden z działką ok 900 m., a drugi z działką 1380 m. Zgadnijcie który wybraliśmy? Oczywiście jak prawdziwi blokersi rzuciliśmy się na ziemię jak szczerbaci na suchary. Gdybym ja wtedy wiedziała, że dla laika duża działka to duży kłopot...
Zamieszkaliśmy wreszcie w naszym niedokończonym domu, a nasz ogród wyglądał z grubsza rzecz biorąc tak:
Obejrzeliśmy teren, fachowym okiem oceniliśmy że jest za nisko i zabrałam się za szukanie ziemi. Znalazłam. "Och jak tanio" pomyślałam i w duchu naigrawałam się z naiwnych, do których przyjeżdżały wywrotki z koszmarnie drogą ziemią... cdn
Witaj Paweł wNowym Roku. Wszystkiego najlepszego ci życzę.
Też mam little lime, choć długo nie mogłam jej zidentyfikować, bo kupiłam pod inną nazwą, a to było takie cudo.Jest piękna. Latem zrobiłam sadzonki z niej, ciekawa jestem, czy teraz będę miała więcej tych piękności.
Masz bardzo ładnie. Ostatnio bardzo mi się podobają prostokątne rabaty
Limelight przy altanie zakwitły dopiero w połowie sierpnia
Wyjazd na kiermasz i początek długiej rabaty nad stawem
Prawa strona, a po lewej 22 świerki serbskie